Przemoc rówieśnicza wśród dzieci i młodzieży – zjawisko, które można zwalczyć za pomocą aplikacji mobilnej
Co trzecie dziecko w wieku szkolnym doświadcza przemocy rówieśniczej. Agresja fizyczna, przemoc psychiczna, a także cyberprzemoc to powszechne zjawiska wśród młodych osób. Sytuacja jest o tyle trudna, że ofiary niechętnie mówią o swoich doświadczeniach i najczęściej nie zgłaszają problemu. Jak więc można im pomóc? W jaki sposób szerzyć świadomość wśród nauczycieli i budować pozytywny klimat szkoły? Rozmawiamy o tym z dr Małgorzatą Wójcik i dr. Radosławem Kaczanem, psychologami z Uniwersytetu SWPS i autorami aplikacji mobilnej RESQL, która pomaga zwalczać przemoc w polskich szkołach.
Przemoc wśród dzieci i młodzieży jest wieloaspektowym zjawiskiem. Jaka jest jego skala? Jakie formy może przybierać?
dr Małgorzata Wójcik: Przemoc dotyka około 35 proc. uczniów, którzy na jakimś etapie swojej edukacji są ofiarami prześladowania rówieśniczego. Najbardziej oczywistą formą przemocy jest agresja fizyczna, np. popychanie, szturchanie, kopanie, szczypanie, przewracanie. Jednak według danych Instytutu Badań Edukacyjnych najbardziej dotkliwa i problematyczna dla dzieci i młodzieży jest przemoc relacyjna, czyli to, co powszechnie nazywamy przemocą psychiczną. To wszelkiego rodzaju zachowania powodujące, że ofiara jest samotna, czyli wykluczanie z grupy rówieśniczej, ignorowanie. Dotyczy to również wszelkiego rodzaju plotek, niszczenia reputacji, opowiadania nieprawdziwych lub bardzo osobistych historii o ofierze i jej rodzinie. Cyberprzemoc jest tym samym, tylko dzieje się w internecie. Jeśli przemoc jest osadzona w jakiejś konkretnej ustrukturyzowanej grupie rówieśniczej, to cyberprzemoc jest jej kontynuacją – to, co dzieje się w klasie, ma swój ciąg dalszy po opuszczeniu murów szkoły.
Jak przejawiają się zachowania przemocowe u dzieci i młodzieży w kolejnych etapach rozwoju?
dr Radosław Kaczan: Pierwsze lata życia obfitują w wiele zachowań, które nie są przemocowe, bo nie wynikają z chęci wyrządzenia komuś krzywdy. Pod koniec okresu przedszkolnego i na początku szkolnego, gdy dzieci zaczynają wchodzić w grupy, możemy już zaobserwować pewne zamierzone działania mające na celu wyrządzenie krzywdy rówieśnikowi – np. dziecko chce coś zabrać koledze i intencjonalnie używa do tego siły. Pierwsze lata szkolne to czas, w którym przejawy przemocy to głównie działania fizyczne lub co najwyżej wprost wyrażona dezaprobata czy niechęć, odrzucenie kogoś, gdy z jakiegoś powodu dziecko nie chce być z nim w kontakcie.
Dopiero później pojawiają się bardziej istotne i widoczne zachowania oraz działania, które określamy jako przemoc psychiczną czy relacyjną. Nastolatek buduje własną tożsamość, obraz siebie, poszukuje odpowiedzi na pytanie „jakie jest moje miejsce w tym świecie?”. Mikroświat nastolatków to szkoła, rówieśnicy, a teraz również przestrzenie wirtualne, czyli media społecznościowe. Jeśli jednak coś zaczyna się psuć i dziecko zostaje ofiarą przemocy, jest poza grupą – uderza to w jego samoocenę, nie pozwala mu budować swoich kompetencji społecznych.
Nauczanie zdalne to dziś codzienność dla wszystkich uczniów, jednak nie tylko w murach placówek czyhają na nich zagrożenia. Cyberbullying, seksting, grooming, hejt – to formy przemocy w internecie, które nie pozostawiają śladów na ciele, za to trwale odbijają się na kondycji psychicznej, zwłaszcza młodzieży. Jak uczniowie mogą sobie z tym radzić?
dr Radosław Kaczan: Istotna jest kwestia świadomości, że to, co się dzieje online, to przemoc, i zgłaszania tego. Rolą dorosłych jest pomóc zrozumieć uczniom, że mają do czynienia z formą przemocy, która jest tak samo niebezpieczna jak pobicie czy zrzucenie kogoś ze schodów, i że są konkretne zasady zgłaszania tego.
Cyberprzemoc jest tak samo trudna relacyjnie i rówieśniczo jak przemoc w realu, tylko że mniej widoczna dla dorosłych. Czasami problemy z wyzywaniem, obrażaniem, prześladowaniem, ujawnianiem informacji intymnych na forach, grupach czy w mediach społecznościowych wypływają po tygodniach czy miesiącach. Dopiero jak dzieje się coś naprawdę strasznego, do pedagoga czy nauczyciela przychodzi uczeń i na komórce pokazuje mu screeny, jakie zrobił z tych rozmów – ale pomoc i interwencja powinny się zacząć o wiele, wiele wcześniej.
Media społecznościowe zwielokrotniają siłę przemocy, jaka się w nich dzieje. Kiedyś łatwiej było o bezpieczną przystań – wystarczyło wyjść ze szkoły i zamknąć za sobą drzwi. Dziś trudniej się odciąć, bo życie nastolatka toczy się w dużej mierze w mediach społecznościowych. Przykładem jest historia dziewczynki, która dostawała powiadomienia o pojawiających się zdjęciach z imprezy towarzyskiej, na której jej nie było, bo nikt jej nie zaprosił. Zdjęcia zostały wrzucone do internetu celowo, żeby jej pokazać, że grupa osób, które zna, jest tam i dobrze się bawi. Bycie częścią grupy to potrzeba rozwojowa i jest ona tak silna, że nie można jej po prostu wyłączyć, byłoby to jak „śmierć społeczna”. Nastolatek czasami godzi się na różne uwłaczające rzeczy tylko po to, by mieć poczucie bycia częścią grupy. Grupa też z tego korzysta, ma zawsze pod ręką kozła ofiarnego i jeżeli nie dochodzi do jakiejś wielkiej eskalacji, taka sytuacja potrafi trwać bardzo długo, bo zarówno jedna, jak i druga strona to podtrzymuje. Nie jest to rozwojowe, nie służy zdrowiu psychicznemu, ale zaspokaja ważne potrzeby obu stron.
Na jakiej zasadzie grupa wybiera ofiarę?
dr Małgorzata Wójcik: Podczas badań wyłoniliśmy różnego rodzaju markery wykluczenia, tzn. cechy powodujące, że osoba jest wybierana do roli ofiary. W szkole podstawowej mogą to być np. nadwaga u dziewcząt i delikatność u chłopców. Markerem jest niespełnianie norm klasowych czy norm grupy młodzieżowej, czyli wszelkie odstępstwa od normy. W klasie, gdzie wszyscy mają pieniądze, jest wykluczony ten, kto ich nie ma – albo na odwrót. W grupie, w której normą jest to, że wszyscy się uczą, wyklucza się tego, który się nie uczy itd.
Czasami są klasy, w których osoby z zespołem Aspergera mają się świetnie. Może nie należą do grupy, ale nikt ich nie prześladuje, bo grupa nie ma hierarchii pionowej – gdzie na górze są ci, co rządzą, lecz o hierarchii poziomej, gdzie nikt nie walczy o wyższą pozycję, bo jej po prostu nie ma – a nauczyciel wspiera tę hierarchię, egalitaryzm i dobrą współpracę. W pewnych klasach natomiast takie osoby nie mają życia i są kilkanaście razy dziennie prześladowane, wyzywane czy poddawane przemocy fizycznej. Dużo zależy od tego, jak reagują nauczyciel wychowawca i nauczyciele uczący.
Niekiedy nauczyciele sami delegują do wykluczeń, mówiąc np.: „Klasa byłaby świetna, gdyby nie Michał, bo ma on za niskie oceny i obniża średnią klasową”. Na szczęście są też pedagodzy, którzy nigdy w całej swojej karierze, w żadnym cyklu wychowawstwa nie mieli sytuacji prześladowania, bo potrafią zarządzać taką sytuacją. Wszystko zależy więc od szkoły, klasy, hierarchizacji.
Często ofiara nie reaguje i nie zgłasza problemu nauczycielom czy dyrekcji. Dlaczego? Przecież brak reakcji na przemoc to sygnał dla oprawcy, że może bezkarnie działać, a dla innych, że sytuacja nie wymaga ich interwencji.
dr Małgorzata Wójcik: Reakcja ofiary przemocy na to, co się dzieje, jest bardzo ważna. Im ofiara jest starsza, a także im poważniejsza i trudniej interpretowalna jest przemoc, której doświadcza, tym rzadziej o tym mówi. Tylko około 20 proc. ofiar przemocy wśród młodzieży w wieku 14–18 zgłasza takie sytuacje. Dzieci w wieku 8–10 zgłaszają wszystko, ale jeśli nie spotykają się z odpowiednią reakcją, skutkuje to tym, że nabywają braku zaufania do nauczycieli i szkoły jako instytucji.
dr Radosław Kaczan: Wiele szkół nie ma dobrej kultury zgłaszania problemów. Ten, kto zgłasza przemoc, może dostać etykietę donosiciela, konfidenta czy skarżypyty. Taką antykulturę zgłaszania przemocy mogli wytworzyć sami dorośli, nauczyciele, który nie reagują na te problemy. Często mówią dzieciom: „Nie skarż, przestań już o tym mówić” i kończą temat. Dzieci słuchają tego i przestają zgłaszać problemy.
dr Małgorzata Wójcik: Jest to bagatelizowanie dzieci i tego, co chcą powiedzieć. W ten sposób przestają wierzyć, że otrzymają pomoc. Z badań wynika, że osoby z długoletnim doświadczeniem bycia ofiarą mówią, że sprawczość jest mniej istotna, nie liczą na to, że ktoś im pomoże i załatwi tę sprawę w grupie rówieśniczej, ale że przynajmniej potraktuje poważnie lub wyjaśni, na czym polega cały problem i z czego wynika. Dłuższe bycie ofiarą powoduje, że dziecko jest przekonane o swojej winie, dziwności, inności, o tym, że jest głupie, gorsze i dlatego inni go prześladują. Ktoś musi się zaopiekować taką osobą i wytłumaczyć jej, jak funkcjonuje grupa rówieśnicza, jakie są mechanizmy w niej działające i że to jest konkretny powód prześladowania, a nie to, że ktoś jest inny czy dziwny. W wywiadach przeprowadzanych z ofiarami skrzywdzone osoby mówią np.: „Myślałam, że byłam gruba i brzydka, jednak gdy teraz patrzę na swoje zdjęcia z tamtego czasu, to w ogóle tego nie widzę”.
Istotne jest też, w jaki sposób ta rozmowa z prześladowanym uczniem przebiega. Kompetencje pedagogów oraz to, czy potrafią rozmawiać i potraktować serio bardzo delikatne problemy, mają ogromne znaczenie. Muszą ciągle mieć na uwadze, że np. dla nastoletnich chłopców przyjście do nauczyciela i powiedzenie, że ktoś ich prześladuje, wyzywa od gejów itp., jest bardzo trudne.
Często akt przemocy ma świadków, niekiedy wielu – zwłaszcza jeśli dotyczy to jednej z form cyberprzemocy np. na portalach społecznościowych. Dlaczego „dobre dzieciaki” nie bronią ofiary?
dr Radosław Kaczan: Świadkowie nie zgłaszają przemocy, bo nie wiedzą, jak to zrobić i boją się odwetu ze strony sprawcy. Nie wierzą też, że dorośli zareagują, a jeśli zareagują, to mają obawy, że będzie jeszcze gorzej i dojdzie do wtórnej wiktymizacji.
Uczniowie są specjalistami od szkolnej rzeczywistości – wiedzą o sprawach, o których nauczyciele często nie mają pojęcia. Jak sprawić, by poczuli się odpowiedzialni za kreowanie pozytywnego klimatu szkoły?
dr Małgorzata Wójcik: Bardzo ważne jest promowanie udziału uczniów w tworzeniu różnych rzeczy w szkole, czyli włączanie ich w decydowanie o różnych sprawach. W niektórych szkołach uczniowie mają dużą decyzyjność, np. wybierają muzykę zamiast dzwonka albo kolor ścian. Od tego typu drobnych kroków można wejść na poziom decydowania np. o tym, gdzie uczniowie pojadą na wycieczkę. W ten sposób pokazuje się im, jak ich konkretne zachowania wpływają na inne osoby i tym samym na klasę. To jest dość złożony proces wykorzystujący różne mechanizmy psychologiczne – najpierw dobre poznanie się uczniów, potem pokazywanie, jaka siła jest w klasie, jak działa synergia grupowa, w jaki sposób mogą ze sobą współpracować, a dopiero potem wypracowywanie z nimi zachowania. Uczniowie muszą wiedzieć, co powiedzieć, jak się zachować i co zrobić w sytuacji, gdy widzą, że w klasie wykluwa się przemocowość. Podczas wielu projektów z młodzieżą wypracowaliśmy listę takich zachowań.
W tym obszarze trzeba edukować nie tylko uczniów, ale również nauczycieli.
dr Małgorzata Wójcik: Są dyrektorzy szkół, którzy robią to intuicyjnie i nie potrzebują żadnych wytycznych ani szkoleń, ale są i tacy, którym trzeba to wytłumaczyć. Jeżeli dyrektor lubi dzieciaki i młodzież w swojej szkole oraz potrafi zarządzać kadrą, problemu z przemocą może praktycznie nie być. Szkoły, które mają wspierający klimat, mają prawie 75 proc. skuteczności wygaszania przemocy. Siła młodzieży polega więc zarówno na wywoływaniu, jak i zatrzymywaniu zachowań przemocowych – jeżeli w grupie nie ma poklasku na agresywne zachowania, to po co to robić?
Są Państwo autorami RESQL – systemu monitorowania i prewencji zachowań przemocowych w szkole. Czym jest RESQL?
dr Radosław Kaczan: Jest to aplikacja mobilna umożliwiająca anonimowe zgłoszenie incydentu przemocy przez ucznia, dzięki czemu zgłoszenie trafia bezpośrednio do nauczycieli. Nie ma żadnych ograniczeń odnośnie tego, co uczeń zgłosi – to otwarta komunikacja. RESQL pozwala zebrać i skategoryzować problemy oraz pracować nad rozwiązaniami, a uczniom pozwala przekroczyć barierę, której niektórzy z nich wcześniej nie mogli przeskoczyć, np. powiedzenie czegoś nauczycielowi w rozmowie bezpośredniej. Wierzymy w skuteczność RESQL – jeżeli zgłoszenia będą odbierane, a sprawy załatwiane, to motywacja uczniów do zgłaszania powinna wzrastać.
Jak to działa?
dr Radosław Kaczan: Schemat pracy RESQL jest bardzo prosty. Wystarczy, że uczeń, który uczestniczy w niebezpiecznej sytuacji lub jest jej świadkiem, zgłosi ten incydent w aplikacji. Podanie swoich personaliów jest zupełnie dobrowolne – zgłaszający może zachować anonimowość. Zgłoszenie trafia do nauczyciela interwenta, który wspólnie z innymi pedagogami analizuje problem i reaguje. Nauczyciel ma dostęp do panelu interwenta, w którym znajdują się wszystkie potrzebne informacje oraz napływające zgłoszenia. Dyrektor szkoły również ma dostęp do swojego panelu, który umożliwia mu analizę zdiagnozowanych problemów, a także raportów dotyczących każdego zgłoszenia w jego szkole.
RESQL zawiera również scenariusze lekcji dla nauczycieli. Są one napisane przez psychologów i pedagogów, przetestowane w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, a dotyczą przemocy i psychologicznych mechanizmów okołoprzemocowych. To materiały, które są uzupełnieniem tego, co oferujemy szkołom razem z aplikacją.
Co było bodźcem do stworzenia takiego narzędzia?
dr Małgorzata Wójcik: Od lat w swoich badaniach angażujemy się w problemy dzieci i młodzieży szkolnej. Podczas tworzenia naszego narzędzia pracowaliśmy z gimnazjalistami, licealistami oraz nauczycielami. Diagnozowaliśmy ich potrzeby i obawy. Podczas rozmów z nimi ustaliliśmy, że sposób zgłaszania przemocy na pewno musi być anonimowy. Ujawniła się też siła świadka przemocy – świadkowie reagują tylko wtedy, gdy wiedzą, jak to robić. Ustaliliśmy także, dlaczego uczniowie nie zgłaszają przemocy i co musiałoby się stać, żeby było inaczej. W całą pracę zaangażowaliśmy mnóstwo zespołów młodzieżowych i to zaowocowało systemem RESQL.
RESQL ma pomóc przede wszystkim dzieciom i młodzieży, ale na podstawie tego, co Państwo mówią, wydaje się, że pomoże też nauczycielom i pedagogom walczyć ze zjawiskiem przemocy w szkołach i edukować w zakresie nieprzemocowych zachowań. Jaka jest rola nauczyciela, wychowawcy i dyrektora w interwencji przez RESQL?
dr Małgorzata Wójcik: Ich rola jest kluczowa dla rozwiązania problemu. Oprócz zareagowania na konkretne zgłoszenie należy podjąć kroki, aby stworzyć sprzyjający klimat w szkole. Naciskamy na to, żeby przeszkoleni w tym celu byli nie tylko nauczyciele, lecz również sekretarki, woźne itd. Wszyscy muszą rozumieć, o co chodzi w naszym programie. W badaniach potwierdzało się, że ważne jest, aby nauczyciele podkreślali, jakie jest ich nastawienie do przemocy. Muszą mówić, jakich zachowań w szkole nie akceptują.
Dziękuję za rozmowę.
dr Radosław Kaczan – kierownik projektu RESQL, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Warszawie. Naukowo zajmuje się psychologią rozwoju człowieka, konstruowaniem narzędzi diagnostycznych do badania rozwoju dzieci i młodzieży, diagnozą kompetencji oraz wspomaganiem uczenia się przez całe życie. Prowadzi również badania dotyczące przemocy rówieśniczej w szkołach i wdraża programy zapobiegające tym zjawiskom. Był kierownikiem wdrożeniowego projektu badawczego „Monitorowanie środowiska szkolnego i zapobieganie zachowaniom ryzykownym, w tym przemocy rówieśniczej”. Zobacz biogram »
dr Małgorzata Wójcik – ekspert merytoryczny projektu RESQL, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Katowicach. Przez wiele lat pracowała jako nauczyciel języka angielskiego oraz wychowawca w szkole podstawowej i gimnazjum. Obecnie w swojej pracy zajmuje się badaniem powodów i przejawów przemocy szkolnej oraz dynamiki grup rówieśniczych. Wraz z zespołem opracowuje i wdraża innowacyjne programy edukacyjne zapobiegające przemocy, stygmatyzacji i dyskryminacji w grupach rówieśniczych. Zobacz biogram »
Rozmawiała: Alicja Szewczyk-Firek